Przychodzą parafianie, aby przygotować ciemnicę i grób Pański, kwiaty załatwimy jutro. Dzisiaj jeszcze sprzątanie kościoła. Wszystko wymyte, wyzamiatane, łacznie ze śniegiem na placu kościelnym. Brakło prądu – więc nie wszystko udało się sprawdzić czy działa. Odkurzacz też nie przydatny, ale miotły wiklinowe załatwiły wszystko.
Po 15-tej wracam na plebanię, pojawił się prąd, w radiu (3-ka), słyszę utwór Watersa z płyty The Final Cut: The Gunners Dream, (program prowadzony przez Kaczkowskiego), i słowa:
Floating down through the clouds Memories come rushing up to meet me now. In the space between the heavens And in the corner of some foreign field, I had a dream, I had a dream. Goodbye Max, goodbye Ma. After the service when you’re walking slowly to the car And the silver in her hair shines in the cold November air You hear the tolling bell, (…) You take her frail hand and hold on to the dream. A place to stay, enough to eat, Somewhere old heroes shuffle safely down the street. Where you can speak out loud about your doubts and fears, And what’s more no-one ever disappears, |
Opadając poprzez chmury Wspomnienia spieszą mi na spotkanie W tej przestrzeni pomiędzy niebiosami A zakątkiem obcej ziemi Miałem sen, Miałem sen Żegnaj Max, Żegnaj mamo Kiedy po mszy powoli kroczysz do samochodu A srebro w jej włosach lśni w mroźnym, listopadowym powietrzem Słyszysz bijące dzwony (…) Ujmujesz jej wątłą dłoń I za nic nie chcesz wypuścić tego snu. Mieć gdzie żyć, dość jedzenia. Gdzie dawni bohaterowie chodzą spokojnie ulicami. Możesz mówić głośno o swoich wątpliwościach, obawach I co więcej, nikt nigdy nie znika. |
Przez radio chyba też Pan może przemówić – to są właśnie moje marzenia – byle dalej, byle do przodu…
PS.
I jescze e-mail od brata, też tego słuchał…